Ze statystyk wynika, że tylko na terenie Niemiec co 20 minut dochodzi do kradzieży ładunku przewożonego w transporcie drogowym. W statystykach nie dominują już kradzieże „na rympał”, czyli napady i wymuszenia. Złodzieje preferują „subtelne”, niewymagające stosowania fizycznej przemocy, a przez to trudne do wykrycia, metody. Mimo to, zachowując odpowiednie zasady bezpieczeństwa, można się uchronić od większości niebezpiecznych zdarzeń, a przynajmniej zredukować ich koszty. Jak nie dać się okraść w transporcie?
Szajki okradające TIR-y żerują na naiwności spedytorów i kierowców, wykorzystują ich pośpiech oraz nieuwagę. Dlatego podstawą skutecznej ochrony jest – co może się wydać banalne – dokładne planowanie i monitorowanie realizacji przewozów. Bardzo istotnym wsparciem dla przewoźników są też elektroniczne środki kontroli dostępu i nadzoru nad przewozami. Dzięki zastosowaniu monitoringu szwedzkiej policji udało się zatrzymać w 2017 r. złodziei, którzy okradali ciężarówki w ruchu.
Tak jak w kinie
Metoda w założeniu dziecinnie prosta: dogonić TIR-a na drodze, sforsować zamki w drzwiach naczepy, dostać się do środka, wynieść towar i zniknąć. Wszystko przy prędkości około 80 km/h. Tak wyglądało to z zewnątrz:
a tak od środka:
Podobne kradzieże zarejestrowano też w 2017 r. w Holandii.
Innym, „filmowym” sposobem okradania TIR-ów jest usypianie kierowców gazem. Na trop takich działań wpadła niemiecka policja po analizie serii przypadków kradzieży o znacznej wartości.
Triki oszustów
Najbardziej skomplikowanym i skutecznym sposobem kradzieży jest metoda „na słupa”. Oszuści zakładają firmę spedycyjną na podstawioną osobę (lub na „martwą duszę”, czyli osobę zmarłą lub niemająca świadomości, że jej danymi dysponują przestępcy). Następnie starają się pozyskać zlecenia na internetowych giełdach transportowych. Gdy to się uda, wynajmują legalnie działającego przewoźnika, który odbiera towar i przewozi go pod adres – tyle że nie ten, który podał zlecający przewóz, lecz wstawiony przez złodziei. Poza tym „drobnym” szczegółem wszystko przebiega normalnie. Przestępstwo wychodzi na jaw dopiero po wielu dniach, gdy okazuje się, że towar nie dotarł do miejsca przeznaczenia.
Inną metodą jest kradzież danych firmy. Złodzieje, podszywając się pod legalną firmę, podpisują umowę na transport z podwykonawcą, zmieniając w dokumentach adres dostawy.
Równie skutecznym oszustwem jest kradzież dokumentów, wynajęcie samochodów i pozyskanie zlecenia na transport. Złodzieje podjeżdżają na miejsce na kradzionych tablicach rejestracyjnych, okazują legalne (nikt nie wie, że kradzione) dokumenty, biorą towar, a po wyjeździe za bramę magazynu wymieniają kradzione tablice na legalne, należące do wypożyczonych samochodów i kierują się do złodziejskiej dziupli.
Ostrożność nie ma ceny
Jak nie dać się okraść oszustom? Nie spieszyć się, nie kierować wyłącznie chęcią zarobku, sprawdzać uważnie dokumenty i zastosować choćby najprostsze formy monitoringu przewozów.
Korzystanie z zaufanych podwykonawców, dokładna kontrola dokumentów oraz monitorowanie przebiegu transportu znacznie redukują ryzyko wystąpienia oszustwa i kradzieży. Warto też sięgnąć po elektroniczne formy zabezpieczeń: od najprostszych, takich jak zamontowana w naczepie kamerka, GPS pozwalający śledzić na bieżąco lokalizację samochodu i ładunku, po systemy generujące w czasie rzeczywistym raporty o stanie pojazdu oraz ładunku (lokalizacja, temperatura, informacje o otwieraniu i zamykaniu drzwi naczepy, prędkości, zużyciu paliwa i wielu innych). Niezbędnym minimum jest zapewnienie sobie kontaktu z kierowcą.
Kradzieżom lepiej przeciwdziałać, niż ścigać złodziei. Jeżeli nawet zostaną ujęci, odzyskanie straconych towarów (w konsekwencji pieniędzy) zazwyczaj jest albo w ogóle niemożliwe, albo trudne ze względu na to, że postępowania ciągną się miesiącami.